Czy wyrok holenderskiego sądu może być początkiem końca dla poker roomów na nieuregulowanych rynkach?
To może być precedens, który zmieni świat hazardu online w Europie. Zacznijmy jednak od początku...
17 kwietnia tego roku sąd w holenderskim mieście Overijssel nakazał kasynu internetowemu Bwin zwrócić przegrane pieniądze jednemu z graczy. Gracz ten przegrał 187.000€ od stycznia 2018 roku do listopada 2019 roku. Sprawa wyszła na jaw, gdy o przegranych gracza dowiedziała się jego żona. Firma Bwin - zarejestrowana na Malcie - nie posiadała wówczas licencji na działalność w Holandii, a sąd w swym wyroku orzekł, że to unieważnia umowę zawartą pomiędzy kasynem a graczem.
Zgodnie z orzeczeniem sądu Bwin musi oddać graczowi przegrane 187.000€ wraz z odsetkami i kosztami sądowymi. Prawnik gracza argumentował, że kasyno nie zrobiło nic, żeby powstrzymać gracza przed dalszym traceniem pieniędzy, pomimo wyraźnych oznak uzależnienia od hazardu.
Podczas sprawy w sądzie Bwin przyznał, że działał w Holandii bez licencji, ale nie zwalnia to gracza z umowy z operatorem. Prawnicy starali się argumentować to faktem, że istnieje wiele punktów w programie odpowiedzialnej gry, które są stosowane, aby spowalniać hazard u graczy.
Okazuje się jednak, że to nie jedyny wyrok w podobnej sprawie. Tego samego dnia inny sąd wydał bardzo podobne orzeczenie przeciwko firmie PokerStars, gigantowi pokera online. Gracz z miasta Almelo w Holandii korzystał z usług tej witryny w latach 2006-2021 i w tym czasie przegrał 217.000€. I tu również sąd nakazał zwrot przegranych środków wraz z odsetkami i kosztami sądowymi. Podstawą był ponownie brak licencji operatora na działalność w kraju tulipanów.
PokerStars bronił się przed sądem twierdząc, że pieniądze wpłacane przez graczy podczas turniejów pokerowych przepływają do innych graczy, którzy znajdą się na miejscach płatnych. Sąd stwierdził jednak, że najpierw trafiają na konto PokerStars, skąd następnie są rozdzielane do innych graczy, a to wystarczy, aby unieważnić umowę pomiędzy graczem a operatorem.
Stronom w tych sporach przysługuje prawo do odwołania się od wyroków, ale jednocześnie są one tymczasowo wykonalne, co oznacza, że operatorzy i tak muszą zwrócić przegrane pieniądze obu graczom.
Prawnik obu graczy, Benzi Loonstein, jest bardzo zadowolony z wyroków w obu sprawach. Twierdzi, że firmy nie dochowały należytej staranności w ochronie graczy przed dużymi przegranymi, a ich zachowanie było niedopuszczalne i straty muszą zostać zwrócone.
Jakie mogą być skutki takich wyroków? Mówimy na razie jedynie o rynku holenderskim, ale co się stanie w chwili, gdy zachęceni gracze z innych krajów również zaczną się upominać przed sądami o swoje przegrane? W Holandii do takich spraw szykuje się już duża grupa graczy, więc co stoi na przeszkodzie, aby gracze z innych państw również zaczęli się domagać zwrotu swoich pieniędzy? I jak na to zareagują operatorzy, którzy będą musieli po kolei wypłacać kasę w przypadku przegranych spraw w sądach? Wyroki w Holandii są dla operatorów bardzo niewygodnymi precedensami. A to może skutkować działaniami obronnymi operatorów, na przykład wyjściem z nieregulowanych rynków.